Forum Ruchu Szensztackiego Strona Główna
  •  Pomoc  •   Szukaj  •   Użytkownicy  •   Grupy  •  Rejestracja  •   Zaloguj  •   Album  • 

 Ogłoszenie 
Nos cum prole pia!

Witamy na Forum dyskusyjnym Ruchu Szensztackiego.
Jest ono miejscem, gdzie mo?na i warto porozmawia? o kwestiach wiary, wspolnoty i ?ycia. Wszystkich ch?tnych zapraszamy


Poprzedni temat :: Następny temat
Przesunięty przez: Janek Engel
2007-10-11, 19:20
Schoenstatt Summer Project
Autor Wiadomość
Alex 


Dołączyła: 09 Paź 2007
Posty: 2
Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 2007-10-09, 21:10   Schoenstatt Summer Project

Schoenstatt Summer Project to....

...PRZYJA??... z lud?mi z ca?ego ?wiata. Kiedy przez par? miesi?cy przebywa si? z kim? niemal?e 24 h na dob?, razem si? pracuje, modli, ?piewa, ?mieje, gotuje, sprz?ta, podró?uje, je posi?ki, pociesza si?, przytula, ta?czy, cieszy si?, p?acze...relacje staj? si? w krótkim czasie du?o intensywniejsze, ni? to jest w tzw. codziennym ?yciu, ludzie du?o ze sob? rozmawiaj? na tematy wa?ne i zupe?nie b?ahe czasami (a to wbrew pozorom te? wa?ne) i mi?dzy wieloma nawi?zuj? si? naprawd? g??bokie i warto?ciowe wi?zi, które maj? ogromne szanse przetrwa? ca?e ?ycie. Przyja?? jest jedn? z najfajniejszych rzeczy, która zostaje po Schoenstatt Summer. Wielu wolontariuszy z zesz?ego roku z ró?nych stron ?wiata wróci?o w tym roku, ?eby cho? na chwil? si? spotka?, znów by? razem. Czym? niepowtarzalnym jest zobaczenie po roku na lotnisku przyjaciela z Indii czekaj?cego na mnie z kwiatkiem, odbieranie z lotniska Mexykanina biegn?cego korytarzem i krzycz?cego „my little polish girl!”...:)

...MI?DZYNARODOWO?? SZENSZTATU...:)RÓ?NORODNO?? I JEDNO?? jednocze?nie. W tym roku na projekcie byli wolontariusze z W?gier, Polski, Niemiec, Meksyku, Paragwaju, Republiki Po?udniowej Afryki, Indii, Brazylii...Ci którzy byli na Schoenstatt Youth Festival w 2005 roku, dobrze wiedz?, co znaczy do?wiadczy? mi?dzynarodowo?ci Szensztatu na w?asnej skórze;). Kiedy ja wtedy wyje?d?a?am po 6 dniach z Schoenstatt mia?am takie poczucie niedosytu, takie pytanie „no i co? to ju??”...;) Dzi?ki Schoenstatt Summer m?odzie? dosta?a szans? poby? w mi?dzynarodowym gronie d?u?ej, pozna? siebie, swoje do?wiadczenia, j?zyki, mentalno??, ró?nice kulturowe...Do?wiadczenie z gatunku niepowtarzalnych...Rozmawia? z Mexykank? przez pó? nocy i stwierdzi?, ?e wiele z jej kobiecych wspomnie?, do?wiadcze? jest tak podobnych do moich...Dyskutowa? z dziewczyn? z Argentyny, która jest magistrem historii na temat okrucie?stw obozów koncentracyjnych i historii II Wojny ?wiatowej, która jest zupe?nie inna w oczach ludzi z Ameryki Po?udniowej. S?ucha? ch?opaka z Mexyku, który w kontek?cie Dachau opowiada nam o tym, ?e w historii Mexyku te? jest do?wiadczenie wojen, zupe?nie innych ni? nasze, ale ?e ich dziadkowie te? gin?li i takie do?wiadczenie jest im nieobce i niedalekie (do tej pory zasadniczo nie mia?am najziele?szego poj?cia o historii Mexyku;)) S?ucha? opowiada? dziewczyn z W?gier o Ruchu na W?grzech, o tym, ?e nie maj? Ojców, tylko jedn? Siostr?, ale za to rewelacyjnie mocne rodzinki, ?e jak wróc? to zaczn? budowa? m?odzie?, która dopiero powstaje. Wiele rozmów z konwersacjami w stylu „Bo wiesz u nas to w takiej sytuacji to jest tak...a u was?” Niemal?e codziennie rozmowa z kim? z wolontariuszy sprawia?a, ?e dowiadywa?am si? czego? nowego, czego? si? uczy?am, z czego? si? ?mia?am, czasami to by?y wielkie i wa?ne rozmowy, których nie zapomn? do ko?ca ?ycia, czasami po prostu pó? godziny ?miechu przy obiedzie, kiedy wokó? jednego sto?u siedzi par? narodowo?ci...:)

...WSPÓLNE GOTOWANIE... Dwadzie?cia par? (to by?o zmienne: od 22 do 30 w polotach;))osób sto?uj?cych si? w Schoenstatt Summer House musia?o co? je??. Codziennie inna grupa osób, a co za tym idzie inna narodowo?? mia?a dy?ur w kuchni. W ten sposób w praktyce poznali?my typowe potrawy paru narodów...;) Bardzo szybko nauczyli?my si?, ?e aby nie udusi? si? jedz?c mexyka?skie jedzenie, musimy dodawa? do niego niesamowite ilo?ci jogurtu naturalnego, ?eby z?agodzi? ostro??. Natomiast indyjskiego kurczaka siekanego w ca?o?ci (to znaczy z ko??mi) niekoniecznie da?o si? zje?? „kulturalnie” wi?c szybko zrozumieli?my dlaczego Hindusi jedz? r?kami;). W?grzy gotowali dobrze (chocia? czasami niemal?e tak samo ostro jak Mexykanie), ale niemal?e zawsze brak?o jedzenia dla paru ostatnich osób...;) Natomiast kiedy gotowali?my my, Polacy, z regu?y zostawa? nadmiar ;) . Gotowanie obiadów dla ponad 20 osób w normalnej, domowej kuchni by?o te? wyczynem natury logistycznej, ale te? okazj? do ?miechu, kiedy trzeba by?o wyg?odzonych ;) wolontariuszy z W?gier przegania? z kuchni, bo tkwili z palcami albo ?y?kami przy gotuj?cych si? garnkach:). Natomiast sprz?tanie i zmywanie potem...hmmm;)


Jednym z aspektów pracy w mi?dzynarodowej ekipie jest J?ZYK. No i z tym by?a w tym roku trudno??. By?o 13 wolontariuszy z W?gier. Dziewczyny: Kinga, Beata i Hoini mówi?y p?ynnie po angielsku, i komunikatywnie po niemiecku. Natomiast z 10 ch?opaków tylko 4 mówi?o w miar? komunikatywnie w j?zyku...niemieckim wy??cznie. No i to by?o do?? du?e wyzwanie, bo dla reszty wspólnym j?zykiem komunikacji by? angielski. Na pocz?tku wydawa?o nam si? niemal niemo?liwo?ci? rozpracowanie tego problemu...no bo jak razem by? i pracowa? i to wydajnie je?eli nie mówi si? w tym samym j?zyku? Znajomo?? niemieckiego wi?kszo?ci z nas by?a w tamtym momencie s?aba...No i pojechali?my na pierwsz? wypraw? na kanu na Ren. Pierwsze lody zosta?y prze?amane. Okaza?o si?, ?e j?zyk zabawy i ?miechu jest do?? uniwersalny ;) . Kasia z Polski, kiedy by?a wrzucana w ubraniu do wody wydawa?a z siebie odg?osy bardzo podobne do tych które wydawa? Roberto z Mexyku albo Gabor z W?gier :D . Od tej pory zacz?li?my stara? si? skomunikowa? wszystkimi mo?liwymi drogami : pokazywaniem, rysowaniem, no i wszyscy ruszyli do intensywnej nauki niemieckiego, co przynios?o do?? wymierne efekty, bo wi?kszo?? z nas pod koniec pos?ugiwa?a si? nim do?? komunikatywnie:). Ale najwa?niejsza by?a ogromna wola komunikacji, ludzie chodzili ze s?ownikami w kieszeniach, na ?cianach Schoenstatt Summer House zawis? plakatowy s?ownik 5 j?zyczny (angielski, niemiecki, polski, w?gierski, hiszpa?ski) uzupe?niany w miar? potrzeb. Oczywi?cie by?o mnóstwo nieporozumie?, czasem zabawnych, czasem zupe?nie powa?nych, ale najwa?niejsze by?o to, ?e nikt si? nie poddawa? i wszyscy si? starali. Jednym z najbardziej niesamowitych i osobistych do?wiadcze? dla mnie by?o, kiedy którego? dnia przyszed? do mnie Laszlo, W?gier mówi?c, ?e chce porozmawia?. Ponad godzin? zaj??o mu opowiadanie paru prostych zda? o swoim ?yciu, bolesnych do?wiadczeniach, smutku...co? co Polakowi zaj??o by mo?e 10 minut, on z najwy?szym wysi?kiem t?umaczy? mi przez ponad godzin?. To by?o pi?kne. Wiele potem jeszcze takich rozmów przeprowadzi?am z nim ja i Kasia i Karolina. Przyczyni?y si? one do rozwoju naszych zdolno?ci z niemieckiego ale te? do zdobycia przyjaciela :) .

...PRACA,PRACA,PRACA... i to du?o i to ci??ka. Wolontariusze Schoenstatt Summer pracowali niejako na dwóch frontach. Front pierwszy to kwestie czysto przyziemne, a wi?c pracowanie, ?eby mie? co je??, mie? gdzie mieszka? etc...Dziewczyny pracowa?y na food&accomodation w domach, w których mieszka?y. To by?o sprz?tanie pokoi, mycie okien, ?cielenie ?ó?ek(czasami trzeba by?o jednego dnia przygotowa? 30 pokoi ka?dy z 2 – 3 ?ó?kami...), mycie pod?óg, polerowanie drewna, kompleksowe czyszczenie kaplicy domowej i przydomowego Sanktuarium (to uwielbia?y?my:D) itd...itp... a tak?e pomoc w kuchni : zmywanie naczy?, nakrywanie do sto?ów, segregacja ?mieci...W domu pracowa?o si? w zale?no?ci od dnia od oko?o 8 rano do oko?o 14 z przerw? na obiad. W tych samych godzinach ch?opacy rozje?d?ali si? do pracy w ró?nych domach szensztackich a tak?e prywatnych, gdzie pracowali ci??ko fizycznie przy sprz?taniu, przenoszeniu ró?nych ci??kich rzeczy, remontach, ogrodach, etc...Za ich prac? pieni?dze sp?ywa?y do ojca Lothara i dzi?ki temu by?o za co zrobi? zakupy, jecha? na wycieczk?, op?aci? rachunki, etc... Po po?udniu natomiast rusza?a praca w Biurach Schoenstatt Summer Project. Zaplanowanie ca?ego miesi?ca Schoenstatt Summer, gdzie ka?dego dnia by?y warsztaty, wyk?ady, spotkania, wycieczki, modlitwy, medytacje, ?piewy, eucharystie i nie popadni?cie w chaos jest ogromnym wyzwaniem. Pisanie refleksji, modlitw, planowanie liturgii, tworzenie mi?dzynarodowego ?piewnika, koordynacja Nocy Sanktuariów pomi?dzy wieloma Sanktuariami na ?wiecie... By?y to niesamowite ilo?ci papierkowej, komputerowej i logistyczno - organizacyjnej roboty, maile, t?umaczenia, przepisywanie, projektowanie, skanowanie, drukowanie, dzwonienie, planowanie...Przez to, ?e nie by?o, jak w zesz?ym roku komfortu posiadania wielu wolontariuszy mówi?cych co najmniej 2 j?zykami obcymi, prace biurowe, których by?o wi?cej musia?o w rzeczywisto?ci wykona? mniej osób, co sprawia?o, ?e czasami do pó?nych godzin siedzieli?my przed komputerami, po jakim? czasie mieli?my swoisty rodzaj alergii na widok komputera...Cz?sto byli?my bardzo zm?czeni, sfrustrowani...co powodowa?o nadwra?liwo??, nieporozumienia...

...PARTIES ;) & TRIPS & RELAX... Generalnie od czasu do czasu zdarza?o nam si? odpoczywa?...czasami totalnie pasywnie przek?adaj?c si? z boczku na boczek na trawce na polu pod Prasanktuarium (nazywali?my ten stan „sielana”;)) a czasami dynamicznie i aktywnie podró?uj?c, je?d??c na rowerze i robi?c imprezy, co by?o ?wietnym antidotum przede wszystkim na nadmiar stresu i negatywnych emocji, które co jest spraw? naturaln? trzeba czasami odreagowa?, a ?miech, zabawa i taniec jest do?? dobr? na to metod?.Formy relaksu wyst?powa?y w ró?nej ilo?ci i cz?stotliwo?ci. Rzeczywi?cie zdarzy? si? tydzie? z 3 imprezami, a to z tego powodu, ?e 3 wolontariuszy z Mexyku wyje?d?a?o, wi?c by?y to imprezy po?egnalne, a jeden z wolontariuszy z Polski Krzy?, mia? urodziny. By?y te? 2 tygodnie podczas których nie by?o ani jednej imprezy i tyle. Poniewa? w grupie wolontariuszy by?a silna ekipa z Ameryki Po?udniowej rzadko kiedy impreza by?a faktem zaplanowanym, najcz??ciej by?y to spontaniczne sprawy. Klimat imprez w takiej mi?dzynarodowej ekipie jest czym? niesamowitym. Oczywi?cie, ?e by? alkohol (wino, piwo,czasami tequilla ;) ) ale, co pragn? zaznaczy? z ca?? stanowczo?ci? – nie by?o pija?stwa w ?adnym wymiarze, nie by?o ?adnych nieprzyjemnych incydentów, jakby nie by?o to byli ludzie Szensztaccy, którzy pilnowali zachowania pewnych granic, co wzbudzi?o mój szacunek. Zawsze jeden z Mexykanów na przyk?ad nie pi? w ogóle, ?eby móc bezpiecznie porozwozi? wolontariuszy po domach...Zreszt? dla ludzi z Ameryki Po?udniowej alkohol ma zupe?nie inny wymiar i znaczenie ni? to cz?sto bywa w Polsce. Na naszych tam imprezach pe?ni? on rodzaj dodatku, a nie jak to cz?sto jest u nas centrum i niezb?dnego warunku imprezy. Wielokrotnie bawili?my si? bez ?adnego alkoholu, i nie mia?o to dla nikogo znaczenia. My na imprezach przede wszystkim byli?my razem, bardzo du?o ta?czyli?my, niesamowite jest uczucie kiedy ta?czy si? tak d?ugo, ?e ma si? wra?enie , ?e muzyka przep?ywa przez ca?e cia?o,jest we krwi, ca?y stres wtedy odp?ywa a cz?owiek po prostu cieszy si? ta?cem, muzyk?...Co te? by?o niesamowite, to ?e ludzie zawsze si? razem bawili, Latynosi maj? taniec niejako we krwi, reszta uczy?a si? od naszej Karoli i Norberta z W?gier, którzy s? instruktorami ta?ca, by?o przy tym du?o rado?ci ale te? tak bardzo potrzebne po stresie i pracy chwile totalnego odpr??enia i beztroski. By?y te? zabawy integracyjne, granie w „Uno” (ka?dy zna? i forsowa? inne zasady w swoim w?asnym j?zyku;)), „Jenga” itd...Absolutnie ani projekt nie by? jedn? nieko?cz?c? si? imprez? (w?a?ciwie jakby tak obliczy? proporcje to niewiele ich by?o) ani nasze imprezy nie polega?y na piciu i paleniu!
Inn? z form oderwania si? od rzeczywisto?ci pracy by?y dla nas wyprawy w g??b Niemiec i nie tylko. I tak byli?my w Stuttgarcie, Kolonii, Bonn, Gymnich, Trierze, Berlinie, Konz i Luxemburgu. Zwiedzali?my, cieszyli?my si? w?osk? atmosfer? Trieru, odwiedzali?my kolejne Sanktuaria i robili?my zakupy(ach te wyprzeda?e...;))

...POZNAWANIE SZENSZTATU... Wolontariusz Schoenstatt Summer wraca do domu zaopatrzony w bezcenna wiedz? na temat szeroko poj?tego Szensztatu : historii, Sanktuariów, bohaterów Szensztatu : Mario Hiriarta, Gertrudy von Bullion, Siostry Emilii, Józefa Englinga no i oczywi?cie na temat samego Ojca Kentenicha. Niesamowicie mocnym dla nas do?wiadczeniem by? trzydniowy pobyt w obozie koncentracyjnym w Dachau, gdzie Ojciec Za?o?yciel przebywa? podczas wojny. Przez 3 dni pod??aj?c jego ?ladami, poznaj?c obóz, jego makabryczn? histori?, uczyli?my si? Ojca Kentenicha jako cz?owieka : bezbronnego, poni?anego, g?odnego, odartego z godno?ci...przez innych ludzi...i przez to tak bliskiego, ludzkiego. W ?rodku tego piek?a na ziemi Ojciec pozosta? pogodny, pe?en zawierzenia, wpiera? innych, ma?o tego, on nawet w obozie g?osi? rekolekcje! Wyg?odzony potrafi? nie zje?? parodniowych porcji chleba ?eby po?ama? je na okruszki ?eby wszyscy mogli przyst?pi? do Komunii podczas Eucharystii. Po raz pierwszy wielu z nas mentalnie „przytuli?o si?” do Ojca nie jako do za?o?yciela Ruchu, ale jako do przyjaciela, kogo? bliskiego. Modlitwa na miejscu w którym by? blok Ojca Kentenicha i innych ksi??y by?a bardzo mocnym duchowo prze?yciem, które wielu z nas zaprowadzi?o do zrozumienia dla sensu cierpienia i krzy?a we w?asnym ?yciu. Innym z takich mocnych w wyp?ywaniu na g??bi? Szensztatu momentów, by?a wizyta w Metternich, miejscu, gdzie do ?mierci mieszka?a Siostra Emilia. Poznali?my pierwsz? siostr? Szensztack? z bardzo ludzkiej strony, wraz z jej s?abo?ciami, l?kami...I tym, ?e we wszystkich trudno?ciach, których jej nie oszcz?dzono sta?a si? „cudem ufno?ci”...(ITA PATER...). To by?y autentyczne SPOTKANIA z bohaterami Szensztatu, a nie zwiedzanie muzeów po?wi?conych jakim? niedo?cignionym ikonom.

...TRUDNO?CI I PROBLEMY... s? naturaln? spraw? wsz?dzie gdzie s? ludzie wchodz?cy w jakiekolwiek relacje. Projekt te? nie by? od nich wolny, nie by? nieustaj?c? sielank? i rado?ci?. Wiele by?o nieporozumie?, k?ótni, wiele krzyków, niezliczona ilo?? wylanych ?ez. Podstaw? jednak nie jest nie mie?, nie stwarza? problemów, nie k?óci? si?...podstaw? jest konstruktywne rozwi?zywanie takich sytuacji. Nie poprzez obra?anie, ocenianie zdarze? i osób z góry, przed poznaniem wszystkich faktów, bez wchodzenia w g??b, wieloaspektowo??... Poprzez szczere ROZMAWIANIE i otwarto?? i pokor? , co wolontariuszom Schoenstatt Summer najcz??ciej bardzo dobrze wychodzi?o i prowadzi?o nie tylko do rozwi?zania trudnych sytuacji ale te? cz?sto paradoksalnie do pog??bienia wi?zi mi?dzy lud?mi. „Przepraszam” by?o s?owem u?ywanym cz?sto i szczerze.

...PRZYMIERZE MI?O?CI ZA M?ODYCH ?WIATA I NOC SANKTUARIÓW Momenty wa?ne, mocne duchowo i prze?yciowo. Druga rocznica Przymierza Mi?o?ci Za M?odych ?wiata...Wspomnienie tysi?cy Szensztaków, trzymaj?cych w d?oniach medaliki i krzycz?cych „You and me for them!”. I my, odnawiaj?cy to Przymierze, po raz kolejny wypisuj?cy imiona ludzi nam bliskich i wrzucaj?cy je do szklanego sanktuarium – Skarbca ?ask M?odych ?wiata...Noc Sanktuariów...materia? na nast?pne 3 strony....Moment zjednoczenia z tysi?cami m?odych Szensztatu w ich w?asnych Sanktuariach, odnawiaj?cych w tym samym momencie Przymierze Mi?o?ci z MTA. Setki m?odych z ró?nych krajów zebranych w Schoenstatt wokó? Prasanktuarium. ?piew, modlitwa, procesja z ogniem, Przymierze Mi?o?ci naszych Przyjació? z W?gier o 3 w nocy w Prasanktuarium. Atmosfera rodem z Schoenstatt Youth Festival...;)

...BYCIE RAZEM, RADO?? I ENTUZJAZM... by?y niejako naturalnym efektem naszej mi?dzynarodowej integracji. Poczucie humoru równie? okaza?o si? kwesti? ponad j?zykow?, okaza?o si?, ?e dowcip mo?na równie? pokaza? :D szczególnie hiszpa?skoj?zyczni byli w tym rewelacyjni ;) :D . Mnóstwo równie? komizmów sytuacyjnych, których dostrzeganie i rozwijanie sta?o si? niejako sportem grupowym. Czasami przy posi?kach zamiast je?? p?akali?my ze ?miechu trac?c kalorie zanim je zyskali?my w postaci pokarmu (który czasami stawa? si? materia?em armatnim, tudzie? fontann? kiedy kto? zosta? roz?mieszony z pe?n? buzi?...;)) Innymi momentami bezgranicznego entuzjazmu by?y chwile, kiedy razem ?piewali?my...piosenki mi?dzynarodowe (Unser Weg Bewegt;)) albo piosenki we wszystkich dost?pnych innych j?zykach, bo zdolni jeste?my i szybko nauczyli?my si? ?piewa? nawet po w?giersku (Norbi z W?gier przez 2 miesi?ce chodzi? pod?piewuj?c :” Jeste? królem...Królem jest Bóg...” czyst? polszczyzn?:D ). Jednym z elementów dzielenia si? rado?ci? by? obrz?d nazywany „Group Hug”;) (czyli przytulanie grupowe...;)a tak?e group photo , kiedy ze wszystkich okolicznych k?tów zbiegali si? wolontariusze, co czasem trwa?o d?u?ej ni? zrobienie 100 zdj??, a niektórym zd??a?y si? aparaty w tym czasie roz?adowa?...;)

...MODLITWA. Codziennie modlili?my si? jako wspólnota rano i wieczorem, w ka?d? ?rod?, pi?tek i niedziel? mieli?my Msze ?w. M?odzie?owe, które czasami trwa?y po 2 godziny ze wzgl?du na t?umaczenia (kazanie w efekcie odbywa?o si? po niemiecku, angielsku, w?giersku, portugalsku z elementami polskiego i hiszpa?skiego;)). Niemniej ciekawe by?y same przygotowania do Mszy : 5 osób z gitarami ucz?ce si? pie?ni w 6 j?zykach :D np. Kinga z W?gier ambitnie pisz?ca sobie s?owa polskiej piosenki fonetycznie, ?eby umie? j? podczas mszy za?piewa? :) Jednak takim najmocniejszym do?wiadczeniem by?o kl?ka? codziennie pomi?dzy tymi wszystkimi lud?mi i odmawia? razem „O Pani moja...” w tych wszystkich j?zykach (no jeszcze by? tamilski i malayalam z Indii :) ). W tym momencie byli?my jedno?ci?, pomimo tego, ?e w tylu ró?nych j?zykach, modlili?my si? tymi samymi s?owami. Si?a mi?dzynarodowo?ci i wielko?? Szensztatu w wymiarze krajów i kontynentów w ?adnym innym momencie nie by?a tak namacalnie odczuwalna.

...MAMA IST NICHT DA W domu panowa?y 3 podstawowe zasady (wi?cej przy tym poziomie przestymulowania i tak nikt by nie przyswoi?;)) a wi?c : mamy tutaj nie ma!; wszystko co wzi??e? od?ó? tam gdzie by?o!(dotyczy?o zarówno widelca jak i samochodu) i trzecia : natychmiast! ( to dlatego, ?e niektórzy odk?adali i owszem ale po 2 dniach;)). Ró?nie to dzia?a?o, i trzeba przyzna?, ?e czasami Schoenstatt Summer do oazy czysto?ci nie nale?a?o, zreszt? ja nie wiem jak pokoje czytelników tego ale ja w moim pokoju z porz?dkiem trudno?ci te? miewam, a co dopiero w domu w którym mieszka ponad dwudziestka facetów a dziennie w polotach przewija si? do pi??dziesi?ciu osób. Niemniej dwa razy w tygodniu by?o generalne szorowanie domku, w którym, ka?dy zobowi?zany by? wzi?? czynny udzia? :) . W?grzy bardzo szybko równie? przerobili zasad? pierwsz? na „Mama ist nicht da, aber...Alex ist da!” co poza tym, ?e by?am wzywana przy wszelkich sytuacjach ?elazkowo,pralkowych zranieniowych (coby opatrzy? ci??kie rany k?ute, ci?te i obite;)), smutkowych (coby pocieszy? i przytuli?) by?am równie? nazywana mam?, co czasami wzbudza?o co najmniej zdziwienie, kiedy np. przez pó? ulicy lecia? za mn? Gabor (1, 80 wzrostu) krzycz?c „mama, mama zaczekaj na mnie!”:D.

...MOTTO... ka?dego roku Schoenstatt Summer koncentruje si? wokó? konkretnego motta. W zesz?ym roku by?o to „My home is your home” – „Mój dom jest Twoim domem” czyli z jednej strony ja zapraszam Ci?, MTA do siebie, do tego , co nazywam swoim domem aby? ty ze mn? tam by?a, a z drugiej strony - mój dom jest tam, gdzie Twój dom, czyli mój dom jest w Twoim Sanktuarium, jakiekolwiek ono jest i gdziekolwiek ono jest...W kontek?cie tego motta szczególnie rozwa?ali?my ?ask? zadomowienia, poczucie bezpiecze?stwa,które ludzie Szensztatu znajduj? w Sanktuarium i g??bokie znaczenie jakie ma dla nas Sanktuarium od murowanego pocz?wszy na sanktuarium pielgrzymuj?cym sko?czywszy. W tym roku motto brzmi „Your face for (y)our faith” – „ Twoja twarz dla naszej (twojej) wiary”...I znowu podwójne znaczenie, bo z jednej strony refleksja nad obliczem MTA tak nam bliskim, a zdrugiej strony moja w?asna twarz i to, co ona odbija, jako ?wiadectwo wiary dla innych i dla mnie samego...
Co wa?ne motta te nie s? mottami tylko na czas trwania Schoenstatt Summer, s? to motta obowi?zuj?ce ca?y rok (og?oszenie motta nast?puje w maju) nie tylko w Schoenstatt. Zamys?em projektu jak i motta jest jednoczenie m?odych Szensztatu z ca?ego ?wiata w duchu Schoenstatt Youth Festival...Motto ma by? mi?dzynarodowym, rocznym programem duchowym dla M?odzie?y Szensztackiej z ca?ego ?wiata na ca?y rok!!! Jeste?my ruchem mi?dzynarodowym i duchowa jedno?? powinna by? i jest jednym z fundamentów naszej wspólnoty ;) ...i jej przeogromnym bogactwem....

OLA I KASIA
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template FISubSilver v 0.3 modified by Nasedo