Witamy na Forum dyskusyjnym Ruchu Szensztackiego.
Jest ono miejscem, gdzie mo?na i warto porozmawia? o kwestiach wiary, wspolnoty i ?ycia. Wszystkich ch?tnych zapraszamy
Wysłany: 2006-09-12, 19:39 Rzuci? si? w przepa?? zawierzenia i podj?? decyzj? ?ycia...
Rozpoczynam taki o to temat, poniewa? niedawno w wywiadzie, jakiego udzieli? Benedykt XVI przed swoj? pielgrzymk? do Niemiec, zapytany o m?odzie?, powiedzia? mniej wi?cej tak: >>Obserwuje si? wielki, wr?cz przewlek?y, problem u ludzi m?odych z podejmowaniem ?yciowych decyzji. Brakuje zawierzenia Bogu i zaufania, by powiedzie? swoje tak i nada? w ten sposób w?asnemu ?yciu wielki sens.<<
To si? wi??e oczywi?cie z odpowiedzialno?ci?, od której chyba dzisiaj próbujemy - my m?odzi - na wszelki sposób uciec... Czy tak jest ? Co o tym s?dzicie ?
(I nie chodzi tu tylko o powo?anie do kap?a?stwa, czy zakonu...)
_________________ My dla Szensztatu, Szensztat dla Ko?cio?a
No w?a?nie...
Na w?asnej skórze do?wiadczy?am jak trudno jest podejmowa? wa?ne decyzje. I po raz kolejny przekona?am si?, ?e zawierzenie jest NIEZB?DNE. Jednak mimo to pojawiaj? si? czasem watpliwo?ci; np. jak oceni? czy trudno?ci, które pojawiaj? si? na naszej drodze maj? nas utwierdzi? w tym co robimy, czy te? zamierzamy, czy mo?e raczej s? znakiem, ?e nasze powowo?anie jest po prostu inne...
_________________ "Rado?? jest potrzebna duszy jak cia?u krew"
Violetta
Dołączyła: 30 Sie 2006 Posty: 467 Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 2006-09-12, 20:52
Przemku! Dzi?ki za poruszenie takiego wa?nego tematu!
Sama te? mia?am k?opoty z podejmowaniem decyzji, bo ba?am si? ?e co? mo?e si? nie uda? lub pój?? nie po mojej my?li. Ale jak mówi? - mia?am - bo, kiedy ju? podj??am pierwsz? wa?n? decyzj?, odkry?am, ?e Pan Bóg pokazuje mi kolejne kroki i b?ogos?awi na tej ?cie?ce, na której jestem.
Dlatego wszystkim stoj?cym u progu ?yciowej decyzji ?ycz? ODWAGI!
Pozdrawiam serdecznie wszytskich uczestników Forum!
_________________ Bóg jest Ojcem, Bóg jest dobry i dobre jest wszystko, co On czyni.
pojawiaj? si? czasem watpliwo?ci; np. jak oceni? czy trudno?ci, które pojawiaj? si? na naszej drodze maj? nas utwierdzi? w tym co robimy, czy te? zamierzamy, czy mo?e raczej s? znakiem, ?e nasze powowo?anie jest po prostu inne...
Oooooo w?a?nie!... Niech mi kto? podpowie jak to rozró?ni?... Bo czasem naprawd? mo?na si? nie?le pogubi?...
(Dzi?ki Aniu, za idealnie jak dla mnie trafione zapytanie... )
_________________ Z setek tysi?cy ró?nych Syrenek sk?ada si? jedn? Wielk? Syren?. Syrena Matka, która rodzi si? z w?asnych dzieci. Syreny, które swojej sprawno?ci nie zawdzi?czaj? ju? dzi? fabryce i sk?adaj? si? z innych, poprzednich dawców detali...
Jak czytamy w "poradniku podejmowania decyzji" stworzonym z tekstów Ojca Kentenicha:
"Trudno?ci bardzo cz?sto s? potwierdzeniem dobrej decyzji." Innymi s?owy - przy dobrych decyzjach i szczytnych celach szary macha ogonem du?o cz??ciej i mocniej
_________________ My dla Szensztatu, Szensztat dla Ko?cio?a
Dołączyła: 21 Sie 2006 Posty: 459 Skąd: Brzoza / Toru?
Wysłany: 2006-09-13, 19:38
Kiedy? bliska mi osoba przes?a?a mi pewien cytat, który barrdzo utkwi? w mojej pami?ci. Nie wiem kto wypowiedzoia? to zdanie, ale my?l?, ?e jest warte przytoczenia w tym temacie...
"Nie bój si? zrobi? du?ego kroku. Nie pokonasz przepa?ci dwoma ma?ymi skokami"
M?odym ludzim cz?sto brakuje odwagi do podj?cia jakiej? decyzji, zawsze znajduj? jakie? "ale", czasem nawet szukaj? dziury w ca?ym, próbuj? podwa?y? warto?ci i cele, którymi ?yli do tej pory. Czasem dopiero w obliczu jakiej? tragedii albo zagro?enia m?ody cz?owiek u?wiadamia sobie jak wiele móg? straci? - na szcz?scie takie sytuacje bardzo umacniaj? i utwierdzaj? w przekonaniu, co tak naporawd? jest w ?yciu najwa?niejsze...
Czasem dopiero w obliczu jakiej? tragedii albo zagro?enia m?ody cz?owiek u?wiadamia sobie jak wiele móg? straci? - na szcz?scie takie sytuacje bardzo umacniaj? i utwierdzaj? w przekonaniu, co tak naporawd? jest w ?yciu najwa?niejsze...
To tak, jakby?my potrzebowali po??dnego kopa prosto z niebios, aby?my zrozumieli, co jest najistotniejsze.
Przemek Skapski napisał/a:
Obserwuje si? wielki, wr?cz przewlek?y, problem u ludzi m?odych z podejmowaniem ?yciowych decyzji. Brakuje zawierzenia Bogu i zaufania, by powiedzie? swoje tak i nada? w ten sposób w?asnemu ?yciu wielki sens.
Cz?owiek stara si? polega? na sobie, ew. na innych ludziach- doros?ych, swoich rówie?nikach etc. Wiemy, ?e jest Bóg. Nawet Go kochamy. Mo?na wyp?aka? Mu si? w r?kaw czy razem cieszy? szcz??ciem.
Acz gdy przychodzi co do czego, problem, który wyrasta przed nami jak szklana góra, niewielu z nas idzie wtedy do ko?cio?a na Msz? czy bierze ró?aniec w d?onie.
"Panie, pomó?!"- mo?na pomy?le? od czasu do czasu. Mo?na nawet g?o?no to powiedzie?. Ale to wci?? zbyt ma?o. Brak zaufania Jemu. Temu, któremu mo?na powierzy? zaufanie absolutne.
Mo?e dlatego, i?... No w?a?nie, i? co...?
_________________ Gdyby kózka nie z kakaa to by z czekolady.
Jak dobrze ?e Bóg w drodze naszego ?ycia daje nam osby w których mo?emy Go dostrzec. On daje nam si?? i wytrwanie. Dobrze ?e zawsze mo?na rzuci? si? w Jego ramiona... Czasmi wydaje mam si? ze nie ma Go przy nas, wtedy gdy sie wszytsko wali ale On wtedy jest jest najbardziej... A tak na marginesie je?li raz powie si? Mu tak, On tego nie zapomni...
_________________ "O, mój Jezu, có? powiesz na te wszystkie moje szale?stwa?..." ?w. Tereska (B 3r).
Czasem jest tak... ?e nie mamy cierpliwo?ci... wtedy Bóg jakby przed?u?a? czas pokazania nam tej drogi któr? dla nas przyszykowa?... by? mo?e po to ?eby nauczy? nas cierpliwo?ci ale my cz?sto nie chcemy ju? d?u?ej czeka? i zamiast zawierzy? sami szukamy sobie drogi czasem na si??...
mam czasem ten problem... kiedy ju? nie mam si?y czeka? czasem próbuj? sobie ustali? na jakiej drodze wed?ug mnie b?dzie mi lepiej... wiem ?e to nie jest dobre ale czasem jak ju? zupe?nie si? gubi? i nie wiem o co Bogu chodzi czemu tak przed?u?a pokazanie mi tej drogii... czuj? si? nieraz tak, jak wtedy kiedy jeszcze by?am ma?? dziewczynk? i sz?am na Wigili? do dziadków...
...no i siada?am do sto?u wigilijnego..... pami?tam to jak dzi?, by?am strasznym niejadkiem... a nie raz np. jakie? nó?ki w galarecie albo inne wymy?lne potrawy... siedzia?am na ksze?le jak na szpilkach...nie mog?am si? doczeka? kiedy wreszcie zaj?? pod choink? (napewno wy te? tak mieli?cie ) no i tak siedzia?am przy tym stole a dziadkowie i rodzice nak?adali mi ci?gle nowe potrawy...(ca?e szcz??cie ?e nie by?o w?tróbki )...
czuj? ?e teraz mam podobnie je?li chodzi o powo?anie - o przysz?o??... ju? jestem tak ciekawa jakie to powo?anie b?dzie a tu narazie nic... tylko Bóg mnie karmi jak?? "Ryb? w galarecie"... albo innymi "nó?kami" za którymi nie przepadam... ale wiem ?e kiedy? dorosn?... i tak jak teraz ju? nie ?pieszy mi si? zobaczy? co jest pod choink?... tak kiedy? nie b?dzie mi si? spieszy? ?eby pozna? przysz?o??....
P.S. nie wiem czy to jest sensowne porównanie ale jako? mi si? tak skojarzy?o....
My?l?, ?e Bóg w swej niezmierzonej m?dro?ci celowo chowa ci?gle jeszcze przed Tob? powo?anie... Zapewne nie jeste? jeszcze gotowa na jego poznanie... To by?oby tak, jak otwieranie prezentów przed Wigili?... I albo nie usiad?aby? potem do kolacji zaj?ta nowymi zabawkami, albo nie ucieszy?aby? si? z zabawek, które dosta?a? przedwcze?nie... To tak jak znale?? w szafie niezapakowane prezenty na ?wi?ta... Ca?y urok Wigilii gdzie? pryska... Dlaczego? Bo nie ma tej tajemnicy... Tego wielkiego oczekiwania... To czekanie uczy nas zawsze najwi?cej... Uczy cierpliwo?ci i zaufania... I gdy wreszcie nastepuje w?a?ciwa chwila rozdzieramy papier i wszystko wreszcie staje si? jasne... Cieszymy sie nawet z najprostszego prezentu... Oczekiwanie wzmacnia jego warto??.
Najcz??ciej prezent ten widzieli?my ju? wcze?niej, np.: w sklepie. Spodoba? si? nam, ale nie moglismy go narazie zdoby?... Tak samo jest z powo?aniem - Bóg podsuwa nam niejako nasze powo?anie, wskazuje to tu, to tam, stawia odpowiednich ludzi na naszej drodze, mówi s?owami przyjació?, rodziców, nauczycieli... Wzbudza pragnienie i to pragnienie ro?nie w nas nieustannie. Czasem jest s?absze, czasem silniejsze... Silniejsze zw?aszcza, gdy znów stajemy przed witryn? sklepow? i wpatrujemy si? w to co upragnione. W zasadzie nie wiemy, czy si? spe?ni... Czasami nachodz? nas w?tpliwo?ci: "A mo?e nie warto ju? stawa? przed t? witryn?..." Lecz, przychodzi w ko?cu taki moment, taki Wigilijny wieczór, gdy z zapartym tchem rozdzieramy papier, czyli to co nam przes?ania nasz prezent - nasze powo?anie i przed naszymi oczami staje wreszcie jasno, pewnie i wr?cz namacalnie, droga, któr? chcemy pod??y?...
Dzisiejszy ?wiat niestety nie chce czeka?, zaufa?, ?e przecie? przyjdzie Wigilia... Widz? co? i chc? to teraz, natychmiast, albo nigdy! Chc? korzysta? z tego co widz?, a jak mi si? znudzi, to zarz?dam czego? innego... Dlatego tak wa?ne jest zaufanie i cierpliwo??... To zaufanie ma tak?e ogromne znaczenie w dalszej drodze... Bo odkry? powo?anie to jedno, a kroczy? nim - to drugie... Jednak w momencie gdy nauczymy si? ufa?, ?e gdy przyjdzie odpowiedni czas - rozpoznamy powo?anie, ?atwiej bedzie równiez podj?? decyzj? - powiedzie? ufne TAK!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum