Forum Ruchu Szensztackiego
Zapraszamy wszystkich cz?onków i sympatyków Ruchu Szensztackiego

Powo?ania - Rzuci? si? w przepa?? zawierzenia i podj?? decyzj? ?ycia...

Przemek Skapski - 2006-09-12, 19:39
Temat postu: Rzuci? si? w przepa?? zawierzenia i podj?? decyzj? ?ycia...
Rozpoczynam taki o to temat, poniewa? niedawno w wywiadzie, jakiego udzieli? Benedykt XVI przed swoj? pielgrzymk? do Niemiec, zapytany o m?odzie?, powiedzia? mniej wi?cej tak: >>Obserwuje si? wielki, wr?cz przewlek?y, problem u ludzi m?odych z podejmowaniem ?yciowych decyzji. Brakuje zawierzenia Bogu i zaufania, by powiedzie? swoje tak i nada? w ten sposób w?asnemu ?yciu wielki sens.<<
To si? wi??e oczywi?cie z odpowiedzialno?ci?, od której chyba dzisiaj próbujemy - my m?odzi - na wszelki sposób uciec... Czy tak jest ? Co o tym s?dzicie ?
(I nie chodzi tu tylko o powo?anie do kap?a?stwa, czy zakonu...)

ANIa - 2006-09-12, 20:22

No w?a?nie...
Na w?asnej skórze do?wiadczy?am jak trudno jest podejmowa? wa?ne decyzje. I po raz kolejny przekona?am si?, ?e zawierzenie jest NIEZB?DNE. Jednak mimo to pojawiaj? si? czasem watpliwo?ci; np. jak oceni? czy trudno?ci, które pojawiaj? si? na naszej drodze maj? nas utwierdzi? w tym co robimy, czy te? zamierzamy, czy mo?e raczej s? znakiem, ?e nasze powowo?anie jest po prostu inne...

Violetta - 2006-09-12, 20:52

Przemku! Dzi?ki za poruszenie takiego wa?nego tematu!
Sama te? mia?am k?opoty z podejmowaniem decyzji, bo ba?am si? ?e co? mo?e si? nie uda? lub pój?? nie po mojej my?li. Ale jak mówi? - mia?am - bo, kiedy ju? podj??am pierwsz? wa?n? decyzj?, odkry?am, ?e Pan Bóg pokazuje mi kolejne kroki i b?ogos?awi na tej ?cie?ce, na której jestem.
Dlatego wszystkim stoj?cym u progu ?yciowej decyzji ?ycz? ODWAGI!
Pozdrawiam serdecznie wszytskich uczestników Forum!

qkiz - 2006-09-12, 21:15

ANIa napisał/a:
pojawiaj? si? czasem watpliwo?ci; np. jak oceni? czy trudno?ci, które pojawiaj? si? na naszej drodze maj? nas utwierdzi? w tym co robimy, czy te? zamierzamy, czy mo?e raczej s? znakiem, ?e nasze powowo?anie jest po prostu inne...



Oooooo w?a?nie!... Niech mi kto? podpowie jak to rozró?ni?... Bo czasem naprawd? mo?na si? nie?le pogubi?...
(Dzi?ki Aniu, za idealnie jak dla mnie trafione zapytanie... :) )

Przemek Skapski - 2006-09-12, 22:01

Jak czytamy w "poradniku podejmowania decyzji" stworzonym z tekstów Ojca Kentenicha:
"Trudno?ci bardzo cz?sto s? potwierdzeniem dobrej decyzji." Innymi s?owy - przy dobrych decyzjach i szczytnych celach szary macha ogonem du?o cz??ciej i mocniej :)

krzemo - 2006-09-12, 22:29
Temat postu: poradnik
Przemek, je?li masz gdzie? wersj? elektroniczn? ów poradnika to mo?e wrzu? go na Forum albo stronk? :)
Przemek Skapski - 2006-09-13, 18:07

Mam to w formie rozlecia?ych kartek, wi?c za kilka dni to pozbieram i obiecuj? w czytelni zamie?ci? na szensztat.pl !
krzemo - 2006-09-13, 18:55

Czekam z wyt?sknieniem na publikacj?...
pakmen - 2006-09-13, 19:38

Kiedy? bliska mi osoba przes?a?a mi pewien cytat, który barrdzo utkwi? w mojej pami?ci. Nie wiem kto wypowiedzoia? to zdanie, ale my?l?, ?e jest warte przytoczenia w tym temacie...
"Nie bój si? zrobi? du?ego kroku. Nie pokonasz przepa?ci dwoma ma?ymi skokami"
M?odym ludzim cz?sto brakuje odwagi do podj?cia jakiej? decyzji, zawsze znajduj? jakie? "ale", czasem nawet szukaj? dziury w ca?ym, próbuj? podwa?y? warto?ci i cele, którymi ?yli do tej pory. Czasem dopiero w obliczu jakiej? tragedii albo zagro?enia m?ody cz?owiek u?wiadamia sobie jak wiele móg? straci? - na szcz?scie takie sytuacje bardzo umacniaj? i utwierdzaj? w przekonaniu, co tak naporawd? jest w ?yciu najwa?niejsze...

Sa?ata - 2006-09-13, 20:20

pakmen napisał/a:
Czasem dopiero w obliczu jakiej? tragedii albo zagro?enia m?ody cz?owiek u?wiadamia sobie jak wiele móg? straci? - na szcz?scie takie sytuacje bardzo umacniaj? i utwierdzaj? w przekonaniu, co tak naporawd? jest w ?yciu najwa?niejsze...


To tak, jakby?my potrzebowali po??dnego kopa prosto z niebios, aby?my zrozumieli, co jest najistotniejsze.

Przemek Skapski napisał/a:
Obserwuje si? wielki, wr?cz przewlek?y, problem u ludzi m?odych z podejmowaniem ?yciowych decyzji. Brakuje zawierzenia Bogu i zaufania, by powiedzie? swoje tak i nada? w ten sposób w?asnemu ?yciu wielki sens.


Cz?owiek stara si? polega? na sobie, ew. na innych ludziach- doros?ych, swoich rówie?nikach etc. Wiemy, ?e jest Bóg. Nawet Go kochamy. Mo?na wyp?aka? Mu si? w r?kaw czy razem cieszy? szcz??ciem.
Acz gdy przychodzi co do czego, problem, który wyrasta przed nami jak szklana góra, niewielu z nas idzie wtedy do ko?cio?a na Msz? czy bierze ró?aniec w d?onie.

"Panie, pomó?!"- mo?na pomy?le? od czasu do czasu. Mo?na nawet g?o?no to powiedzie?. Ale to wci?? zbyt ma?o. Brak zaufania Jemu. Temu, któremu mo?na powierzy? zaufanie absolutne.
Mo?e dlatego, i?... No w?a?nie, i? co...?

Justol - 2006-09-17, 19:43

Jak dobrze ?e Bóg w drodze naszego ?ycia daje nam osby w których mo?emy Go dostrzec. On daje nam si?? i wytrwanie. Dobrze ?e zawsze mo?na rzuci? si? w Jego ramiona... Czasmi wydaje mam si? ze nie ma Go przy nas, wtedy gdy sie wszytsko wali ale On wtedy jest jest najbardziej... A tak na marginesie je?li raz powie si? Mu tak, On tego nie zapomni...
Jagu? - 2006-09-18, 06:52

Czasem jest tak... ?e nie mamy cierpliwo?ci... wtedy Bóg jakby przed?u?a? czas pokazania nam tej drogi któr? dla nas przyszykowa?... by? mo?e po to ?eby nauczy? nas cierpliwo?ci ale my cz?sto nie chcemy ju? d?u?ej czeka? i zamiast zawierzy? sami szukamy sobie drogi czasem na si??...
mam czasem ten problem... kiedy ju? nie mam si?y czeka? czasem próbuj? sobie ustali? na jakiej drodze wed?ug mnie b?dzie mi lepiej... wiem ?e to nie jest dobre ale czasem jak ju? zupe?nie si? gubi? i nie wiem o co Bogu chodzi czemu tak przed?u?a pokazanie mi tej drogii... czuj? si? nieraz tak, jak wtedy kiedy jeszcze by?am ma?? dziewczynk? i sz?am na Wigili? do dziadków...
...no i siada?am do sto?u wigilijnego..... pami?tam to jak dzi?, by?am strasznym niejadkiem... a nie raz np. jakie? nó?ki w galarecie albo inne wymy?lne potrawy... siedzia?am na ksze?le jak na szpilkach...nie mog?am si? doczeka? kiedy wreszcie zaj?? pod choink? (napewno wy te? tak mieli?cie ;) ) no i tak siedzia?am przy tym stole a dziadkowie i rodzice nak?adali mi ci?gle nowe potrawy...(ca?e szcz??cie ?e nie by?o w?tróbki :P )...
czuj? ?e teraz mam podobnie je?li chodzi o powo?anie - o przysz?o??... ju? jestem tak ciekawa jakie to powo?anie b?dzie a tu narazie nic... tylko Bóg mnie karmi jak?? "Ryb? w galarecie"... albo innymi "nó?kami" za którymi nie przepadam... ale wiem ?e kiedy? dorosn?... i tak jak teraz ju? nie ?pieszy mi si? zobaczy? co jest pod choink?... tak kiedy? nie b?dzie mi si? spieszy? ?eby pozna? przysz?o??.... :>
P.S. nie wiem czy to jest sensowne porównanie ale jako? mi si? tak skojarzy?o.... :>

Janek Engel - 2006-09-18, 11:35
Temat postu: Powo?anie jak prezent
My?l?, ?e Bóg w swej niezmierzonej m?dro?ci celowo chowa ci?gle jeszcze przed Tob? powo?anie... Zapewne nie jeste? jeszcze gotowa na jego poznanie... To by?oby tak, jak otwieranie prezentów przed Wigili?... ;) I albo nie usiad?aby? potem do kolacji zaj?ta nowymi zabawkami, albo nie ucieszy?aby? si? z zabawek, które dosta?a? przedwcze?nie... To tak jak znale?? w szafie niezapakowane prezenty na ?wi?ta... Ca?y urok Wigilii gdzie? pryska... Dlaczego? Bo nie ma tej tajemnicy... Tego wielkiego oczekiwania... To czekanie uczy nas zawsze najwi?cej... Uczy cierpliwo?ci i zaufania... I gdy wreszcie nastepuje w?a?ciwa chwila rozdzieramy papier i wszystko wreszcie staje si? jasne... Cieszymy sie nawet z najprostszego prezentu... Oczekiwanie wzmacnia jego warto??.

Najcz??ciej prezent ten widzieli?my ju? wcze?niej, np.: w sklepie. Spodoba? si? nam, ale nie moglismy go narazie zdoby?... Tak samo jest z powo?aniem - Bóg podsuwa nam niejako nasze powo?anie, wskazuje to tu, to tam, stawia odpowiednich ludzi na naszej drodze, mówi s?owami przyjació?, rodziców, nauczycieli... Wzbudza pragnienie i to pragnienie ro?nie w nas nieustannie. Czasem jest s?absze, czasem silniejsze... Silniejsze zw?aszcza, gdy znów stajemy przed witryn? sklepow? i wpatrujemy si? w to co upragnione. W zasadzie nie wiemy, czy si? spe?ni... Czasami nachodz? nas w?tpliwo?ci: "A mo?e nie warto ju? stawa? przed t? witryn?..." Lecz, przychodzi w ko?cu taki moment, taki Wigilijny wieczór, gdy z zapartym tchem rozdzieramy papier, czyli to co nam przes?ania nasz prezent - nasze powo?anie i przed naszymi oczami staje wreszcie jasno, pewnie i wr?cz namacalnie, droga, któr? chcemy pod??y?...

Dzisiejszy ?wiat niestety nie chce czeka?, zaufa?, ?e przecie? przyjdzie Wigilia... Widz? co? i chc? to teraz, natychmiast, albo nigdy! Chc? korzysta? z tego co widz?, a jak mi si? znudzi, to zarz?dam czego? innego... Dlatego tak wa?ne jest zaufanie i cierpliwo??... To zaufanie ma tak?e ogromne znaczenie w dalszej drodze... Bo odkry? powo?anie to jedno, a kroczy? nim - to drugie... Jednak w momencie gdy nauczymy si? ufa?, ?e gdy przyjdzie odpowiedni czas - rozpoznamy powo?anie, ?atwiej bedzie równiez podj?? decyzj? - powiedzie? ufne TAK!

maladziosia - 2006-09-18, 22:33
Temat postu: thank you x 1 000 000 ;)
Jagu?, Janku, dzi?kuj? Wam za to wigilijne porównanie, w?a?nie tego by?o mi teraz najbardziej potrzeba :) :) :) :) :)
Przemek Skapski - 2006-09-19, 10:25

Janek, Tobie Nobla za ten tekst. Jak wiele uczy nas wigila Bozego Narodzenia - a mowia, ze to swieta dla dzieci :)

Hmmm... przeciez my jestesmy dzieci

Ahoj, dzieki za podjecie tematu na tak wysokim poziomie !

Justol - 2006-09-19, 20:19

Janek jeste? Wielki dzi?ki z ca?ego mojego serduszka!!!
Violetta - 2006-09-19, 20:25

To wigilijne spojrzenie jest fantastyczne... nigdy tak nie patrzy?am na powo?anie.
Dzi?ki, Janku!
Wigilia niesie ze sob? t? niezwyk?o?? oczekiwania.... na cud Narodzenia. I to jakie jest to nasze oczekiwanie, czym wype?nione i jak g??bokie ma wp?yw na to jakie b?dzie to NARODZENIE JEZUSA w naszym ?yciu.

Sa?ata - 2006-09-30, 19:16

Narodzenie Jezusa powi?zane z narodzinami powo?ania w naszym ?yciu...
Oczekiwanie. Prezenty. Pó?niej rado??.
A czasem rozczarowanie.
Czy powo?ania mo?na pomyli??

Przemek Skapski - 2006-09-30, 21:24

je?li kto? sie nie modli, to chyba tak. je?li kto? sie ?le modli to chyba te?...
Czasem cz?owiek jest ?le ukszta?towany, mo?e ?le wychowany, mo?e nie do ko?ca ukszta?towany...
Wtedy taka pomy?ka mo?e by? konsekwencj? jakiegos dawnego braku.

Violetta - 2006-10-01, 08:01

Dlatego tak wa?ne jest, by powo?anie odkrywa? i odczytywa? nie pochopnie, ale powoli. Trzeba si? modli? i odczytywa? ze znaków, jakie Pan Bóg na naszej drodze stawia. No i jest te? czas próby, kiedy przygl?damy si? wspólnocie i zanim powiemy swoje TAK mo?emy odej??, je?li to nie jest nasze miejsce... Tak, niestety te? bywa...
Janek Engel - 2006-10-01, 14:52
Temat postu: Z?oto próbuje si? w ogniu...
Zawsze uwa?a?em, ?e Bóg nie lubi pewniaków... Takich co to w wieku 5 lat ju? Msz? ?w. odprawiaj?... Dlatego w?a?nie ludziom, którzy s? pewni swego powo?ania zsy?a trudno?ci... Nagle cz?owiek, który od podstawówki chcia? (b?d? mia? - bo nieraz bywa, ?e jest to presja otoczenia) by? na przyk?ad ksi?dzem - tu? przed matur? si? zakochuje... Nagle ca?y misternie u?ozony plan leg? w gruzach... Dopiero po d?u?szym czasie okazuje si?, czy droga, któr? zak?ada? jest s?uszna... I je?eli zwi?zek z t? dziewczyn?/ch?opakiem oddali go/j? od drogi kap?a?skiej/zakonnej - to znaczy, ?e nie by?a ona jego/jej prawdziwym powo?aniem... Z kolei je?eli jest to w?a?nie jego/jej prawdziwym powo?aniem, to zwi?zek mo?e jedynie utwierdzi? w podj?tej decyzji...
"Z?oto próbuje si? w ogniu"

Oczywi?cie nie twierdz?, ?e Ci pewni od ma?ego swojej drogi nie maj? szans zostania na drodze wymarzonego powo?ania... Zreszt? ten 5-latek odprawiaj?cy swoj? msz? ?w jest teraz redemptoryst? ;) Twierdz? jedynie, ?e Bóg zsy?a w?tpliwo?ci celowo, a wr?cz "z premedytacj?" :) i to tylko i wy??cznie dla naszego dobra...

Poza tym uwa?am, ?e Bóg nie pozwoli nam przegapi? naszej drogi, cho? pozwoli, je?li tak zdecydujemy, wybra? inn?...

Justol - 2006-10-01, 17:32

Ró?nie to bywa, niektórych Pan Bóg przygotowywuje do ?ycia konsekrowanego ju? od ma?ego a niekrórych duu?o du?o pó?niej. On wie co jest dla danego cz?owieka bardziej potrzebne... Jednym daje pozna? to CO? pr?dzej a innym pó?niej.... Trzeba tylko dobrze s?ucha?... a? us?yszy sie w?a?nie JEGO g?os...
Sa?ata - 2006-10-01, 21:42

Justol napisał/a:
niektórych Pan Bóg przygotowywuje do ?ycia konsekrowanego ju? od ma?ego a niekrórych duu?o du?o pó?niej.


Skojarzy? mi si? teraz przyk?ad ?w.Augustyna.

Przemek Skapski - 2006-10-05, 18:51

Tak, ?w. Augustyn to przyk?ad doskona?y tego, ?e Pan Bóg ma swoje drogi i pr?dzej, czy pó?niej rozwi?zuje sprawy cz?owieka....
danielR - 2006-10-31, 18:13

Przemek Skapski napisał/a:
je?li kto? sie nie modli, to chyba tak. je?li kto? sie ?le modli to chyba te?...
Czasem cz?owiek jest ?le ukszta?towany, mo?e ?le wychowany, mo?e nie do ko?ca ukszta?towany...
Wtedy taka pomy?ka mo?e by? konsekwencj? jakiegos dawnego braku.


A ja si? nie zgodz? z tym;)

by?em w seminarium. chcia?em by? ksi?dzem. mo?e nie do ko?ca mi to pasowa?o (wiadomo zawsze widzimy za i przeciw) ale tak odczytywa?em powo?anie. heh...wszystkie znaki na niebie i na ziemi wr?cz krzycza?y do mnie "TO TWOJA DROGA". i co? i mia?y racje te znaki!!!
tylko jak to wyja?ni?,?e teraz jestem szcz??liwym m??em?
ano jet to bardzo proste...
s?dz?,?e owe znaki by?y rzeczywi?cie znakiem od Pana. i nie s?dz?,?e mój pobyt w seminarium by? pomy?k? w powo?ani (a ju? na pewno nie rezultatem z?ej modlitwy, nie umiej?tno?ci lub braków z m?odo?ci) pewne jest jednak to, ?e ni? na ziemi nie mog?o mnie lepiej przygotowa? do ma??e?stwa ni? pobyt w WSD.
ehhh...
niezbadane s? wyroki Pana
i za to jemu chwa?a...

najwa?niejsze to ufa?!!!!!!

Sa?ata - 2006-11-01, 00:56

Wydaje mi si?, ?e to, co napisa? Przemek by?o zamkni?ciem wszystkiego w jednym worku, uogólnieniem. Nie mniej jednak, zgadzam si? z nim.
Danielu, ka?dy przypadek jest jak najbardziej inny od drugiego, indywidualny, aczkolwiek my?l?, i? w wi?kszo?ci przypadków potrzeba modlitwy, zaufania, tylko to pomo?e nam wybra? drog?.

Janek Engel - 2006-11-01, 22:11

Chwa?a Panu :!: Zgadzam si? z Tob? Daniel w 100 %. Pan nie pozwoli nam przegapi? naszej drogi ?yciowej, je?li tylko powierzy si? Mu swoje poszukiwania... On wie co dla nas najlepsze i ka?dego dnia prowadzi nas za r?k?... Wszelkie b??dy wynikaj? jedynie z wyrwania swojej r?ki i próbach poszukiwania ?ycia BEZ Boga, lub z Bogiem "tylko w niedziel? w ko?ciele" - czyli ci?gle bez Boga...
Przemek Skapski - 2006-11-04, 21:36

Danielu, Twoja droga nie by?a pomy?k?. To by?a twoja droga. Czy Pan Bóg nie móg? w?a?nie tak tego zaplanowa? ? My?l?, ?e "niezbadane s? wyroki" a ?cie?ki, jakimi nas prowadzi, mocno kr?te. Ró?nie bywa. Ale trzeba patrze? opatrzno?ciowo.
Pozdrawiam

Justol - 2006-11-12, 20:09

Czyta?am kiedy? gdzie? ?e Bóg jest najlepszym organizatorem, scenarzyst? "akcji" powo?aniowych... <niedok?adnie tak to lecia?o, ale nie pami?tam do ko?ca tego cytatu>
On uk?ada nasze ?ycie wspania?y sposób.... Kiedy patrzysz na nie z perspektywy czasu wida? jak wszytko do siebie pasuje... Pan Bóg uk?ada puzzle z naszego ?ycia.. ka?da cz??? pasuje do drugiej... a wszystkie razem tworz? wspania?y obraz... Trzeba tylko podda? si? Jego woli, zaufa? Mu do ko?ca, On wtedy poprowadzi t? w?a?niw? drog?....

Janek Engel - 2006-11-13, 23:54
Temat postu: Tkajmy nasze p?ótno...
Justol, jak napisa?a? o tych puzzlach i obrazie to przypomnia?a mi si? taka historia:
Pewnego mnicha poproszono w zakonie o tkanie ?ó?tego materia?u... I tak tka? ten ?ó?ty materia? przez wiele lat... Rok po roku w kó?ko ten ?ó?ty materia?... Pewnego dnia zwierzy? si? ojcu prze?o?onemu, ze ma do?? tego ?ó?tego materia?u, wola?by zacz?? tka? jaki? inny kolor, lub zaj?? si? zupe?nie czym innym - najlepiej bardziej sensownym, konstruktywnym... W tym momencie ojciec prze?o?ony zabra? go na dzwonnic? na wysokiej wie?y i pokaza? mu w dole ogromny obraz Matki Bo?ej z dzieci?tkiem Jezus, a on sam tka? materia? na aureol? Dzieci?tka...

Tak samo jest z naszym ?yciem... Bóg dla ka?dego z nas ma wielk? misj?, która wplata si? w plan Jego zbawienia... Wystarczy tylko powierzy? mu siebie w ka?dym momencie i odda? Jemu swoje obowi?zki... Wszystko nabiera wówczas zupe?nie innego znaczenia, ni? nam si? wydawa?o ;)

Violetta - 2006-11-14, 19:49

Janku!
Poruszy?e? bardzo wa?n? kwesti? zwi?zan? z powo?aniem....
A mianowicie, ?e ?adna praca czy pos?uga dla wspólnoty, do której jestem powo?ana nie jest bezsensowna i ma?o wa?na.
Pan Bóg czasem pos?uguje si? skromnymi i prostymi lud?mi, by wykonywali wielkie zadania, ale czasem daje zadania, po ludzku patrz?c ma?o znacz?ce, by?my docenili ich warto??.
A ka?dy, kto jest w powo?aniu szcz??liwy, b?dzie z tak? sam? rado?ci? gotowa? lub kierowa? wspólnot?.

Sa?ata - 2006-11-17, 16:05

Czasem czynimy co? automatycznie, my?l?c, ?e to, co robimy jest bez wi?kszego sensu i znaczenia. Czytaj?c Wasze wypowiedzi znów dosz?am do wniosku, ?e czasem do u?wiadomienia nam tego, i? to, co robimy jest dobre, po?yteczne, ba- potrzebne tak samo nam, jak i innym, potrzebny jest cz?owiek.
Justol - 2006-11-30, 21:32

Sa?ata napisał/a:
czasem do u?wiadomienia nam tego, i? to, co robimy jest dobre, po?yteczne, ba- potrzebne tak samo nam, jak i innym, potrzebny jest cz?owiek.

zgadzam si? Sa?atko... i jeszcze pi?kne jest w tym to, ?e Pan Bóg w?a?nie pos?uguje si? innymi osobami... Czasami dostrzegamy Go w innych bardzo wyra?nie a czasami jest tak ukryty... tak wi?c dobrze ?e On jest w innych osobach i dzia?a przez nie...

Oskar - 2006-12-01, 15:31

Zrodzi?o si? we mnie pytanie, czy cz?owiek ma jedno powo?anie (?ci?le zaplanowan? przez Boga drog?), czy mo?e doj?? do szcz??cia inn? drog??
Sa?ata - 2006-12-03, 21:09

Wydaje mi si?, drogi Oskarze, i? cz?owiek nie jest powo?any do wykonywania tylko i wy??cznie jednej ''czynno?ci'', ?e pozwol? sobie to tak nazwa?.
Bóg powo?uje nas do wielu rzeczy, przed chwil? przyszed? mi na my?l przyk?ad cz?owieka, który jest zarazem ma??onkiem, rodzicem i pracownikiem. Zatem- powo?anie do ?ycia w rodzinie, wykonywanie czynno?ci zwi?zanych z wychowywaniem potomków oraz s?u?enie zupe?nie obcym ludziom poprzez prac?.

Czy mo?na doj?? do szcz??cia inn? drog?... Zale?y co rozumie? przez stwierdzenie ''szcz??cie''. Mog? tylko powiedzie?, ?e nie ma szcz??cia bez Boga, On wie co robi... ;)

Janek Engel - 2006-12-04, 00:10
Temat postu: Powo?anie, czy jedno?
Moim zdaniem, nie ma jednej drogi do szcz??cia, tzn. nie jest tak, ?e je?eli cz?owiek cho? raz pope?ni z?? decyzj? w swoim ?yciu, to juz nigdy nie b?dzie szcz??liwy... Za ka?dym razem, gdy podejmujemy jak?? decyzj? (mniej, lub bardziej wa?n?) nasze ?ycie zmienia si?, zmienia si? te? obraz naszego szcz??cia...

Konkretnie:
Bóg ma dla nas przeznaczon? drog? szcz??cia - drog?, która nas najmocniej rozwinie (tak?e poprzez cierpienie), drog?, która nas najbardziej przybli?y do idea?u, do ?wi?to?ci, czyli do bycia odbiciem Boga - to jest nasze powo?anie.
Jednak w swej dobroci pozwala nam wybiera?, nawet je?li wybieramy z?o, grzech, a przez to ból, samotno?? i nieszcz??cie... Ka?dy nasz wybór, jak ju? pisa?em wcze?niej, zmienia nasz? sytuacj?, nasze ?ycie, nasze po?o?enie wzgl?dem tej najlepszej drogi... Grzech oznacza zej?cie z tej drogi i pój?cie na prze?aj, przez pola, bezdro?a, a niekiedy nawet i bagna...
Jednak z ka?dej sytuacji, z ka?dego bagna, Bóg potrafi nas wyci?gn??, z ka?dego wydarzenia (zw?aszcza z?ego, czy tragicznego) potrafi wydoby? dla nas korzy?ci, wskaza? now? drog?, która doprowadzi nas do Niego i do szcz??cia - i znów od nas zale?y, czy t? drog? pod??ymy, czy pójdziemy dalej w bagna...
Gdy pod??ymy t? now? drog? - nasze szcz??cie nie b?dzie ju? jednak takie samo, jak na tej zaplanowanej pierwotnie drodze... B?dzie zdecydowanie inne, mo?e nieco s?absze, a mo?e tylko poprostu nieci?g?e... Nieci?g?e, czyli odczuwane tylko przy Bogu, w stanie ?aski, nieodczuwane z kolei w grzechu. Jednak b??dzenie przez cz??? swojego ?ycia nie przekre?la mo?liwo?ci bycia szcz??liwym w przysz?o?ci, po nawróceniu i powrocie do ?ród?a wszelkiego szcz??cia, czyli Boga... Tyle o grzechu...
Z kolei przy wyborze drogi ?yciowej: ?ycia konsekrowanego, ma??e?stwa, czy te? ?ycia samotnego, jest to kwestia osobistej relacji z Bogiem, osobistego rozpoznania swoich predyspozycji i potrzeb... Moim zdaniem, wybór ka?dej z tych dróg móg?by oznacza? szcz??cie, cho? w ka?dym z tych stanów wygl?da?oby ono zupe?nie inaczej... Np. ja móg?bym by? szcz??liwy zarówno jako ksi?dz, jako ma??onek i ojciec rodziny, czy tak?e ?yj?c w pojedynk?. Nieszcz??cie w danym stanie mog?oby by? spowodowane jedynie dzia?aniem wbrew sobie, lub grzechem... Je?eli poszed?bym do seminarium np. "dla rodziców", a nie dlatego, ?e czuj?, ?e to moja droga i chc? ofiatrowa? me ?ycie Bogu - jest spore prawdopodobie?stwo, ?e b?d? nieszcz??liwy... To samo jest zreszt? z ka?dym stanem ?ycia. Jak s?dz? ka?dy z nas jest ?wiadomy, ?e w ?adnym z tych stanów cz?owiek nie jest wolny od s?abo?ci i niekiedy upada, a grzech znów uniemo?liwia bycie szcz??liwym...

Oczywi?cie najbardziej szcz??liwi byliby?my na tej pierwszej zaplanowanej dla nas przez Boga drodze, jednak to szcz??cie nie polega?oby na "powodzeniu" i sukcesach, lecz na ci?g?ym ?yciu z Bogiem... Jednak odst?pienie od tej drogi nie skazuje nas z góry na ?yciow? kl?sk?... Nasz grzech nie przeszkadza Bogu, by jeszcze raz wyci?gn?? sw? pomocn? d?o? i poraz kolejny wskaza? dobr? drog?... Bóg nigdy cz?owieka nie przekre?la... Tylko my sami mo?emy zdecydowa? o naszym szcz??ciu, lub dosadniej mówi?c tylko my mo?emy skaza? si? na brak szcz??cia w naszym ?yciu, poprzez trwanie w grzechu...

Przemek Skapski - 2007-01-14, 19:35
Temat postu: powo?aniowa poszukiwania...
No tak, a Ty Janek nie my?la?e? o kap?a?skiej drodze ?ycia ? :) Przepraszam, ?e tak publicznie pytam. Ale jestem ciekaw tylko...

Pozdrowienia

sobek - 2007-01-14, 20:10

Cytat:
"Panie, pomó?!"- mo?na pomy?le? od czasu do czasu. Mo?na nawet g?o?no to powiedzie?. Ale to wci?? zbyt ma?o. Brak zaufania Jemu. Temu, któremu mo?na powierzy? zaufanie absolutne.
Mo?e dlatego, i?... No w?a?nie, i? co...?

Poniewa? cytat jest z poczatku dyskusji to pisze, ?e s?owa pochodz? os Sa?aty ;)

Mo?e dlatego, i? cz?owiek ma potrzeb? kontrolowania swojego ?ycia. W tym ci?g?ym biegu boimy si?, ?e co? wymknie nam sie spod kontroli...
Mo?e dlatego, i?... i? panuje nad nami STRACH i to strach (o ironio) nieuzasadniony... bo czy? Bóg nie jest dobrem :!: Przecie? On nei pozwoli ?eby sta?o si? nam co? z?ego... wystarczy TYLKO zawierzy?.
Trzeba po prostu przyj?c postaw? takiego Syna marnotrawnego i uzna?, ?e On i TYLKO On wie co jest dla nas dobre... i tu chyba niezbedna jest POKORA...
I powiem tylko jeszcze tyle, ?e jest to STRASZNIE TRUDNE, ale nie pozostaje nam chyba nic innego jak modli? si? o t? si?? i odwag? ;)

Dzi?kuj? wszystkim, którzy pozwolili mi zrozumie? to, co napisa?am wy?ej. Mam nadziej?, ?e znajd? w sobie odwag? ;)

Buzki for all

adamjasz - 2007-01-14, 22:56

Nie dlatego, ?e jest ci??ko nie potrafimy si? odwa?y?,
ale dlatego, ?e nie potrafimy si? odwa?y?, jest ci??ko...

"moja chi?ska m?dro??"

Janek Engel - 2007-01-15, 14:31
Temat postu: Droga...
Przemek Skapski napisał/a:
No tak, a Ty Janek nie my?la?e? o kap?a?skiej drodze ?ycia ?

A ?eby to raz si? cz?owiek zastanawia? ;) ... Wiele razy o tym my?la?em, od czasu do czasu pytanie to powraca i poraz kolejny trzeba zweryfikowa? sw? decyzj?, i "wizj?" swej drogi ?yciowej... Jak do tej pory ?adna z tych weryfikacji nie doprowadzi?a mnie do decyzji o podj?ciu drogi kap?a?skiej... Zdaj? sobie jednak spraw?, ?e Bóg potrafi nas nieraz bardzo mocno zaskoczy? ;) ...

Justol - 2007-02-04, 19:41

Dzisiajsza Liturgia sk?oni?a mnie do napisania w tym temacie paru zda?...
Czytania i fragment Ewangelii wg ?w. ?ukasz mówi? bardzo wyra?nie o powo?aniu w?a?nie.
Powo?anie Izajasza, ?w. Piotra, ?w. Pwa?a.
Kto? móg?by powiedzie?, ?e s? one ró?ne... lecz tak nie jest..
W?a?nie ta trójka w odpowiedzi na g?os Pana odopwiada ?e jest niegodna...
Prorok Izajasz mówi : „Biada mi! Jestem zgubiony! Wszak jestem m??em o nieczystych wargach i mieszkam po?ród ludu o nieczys­tych wargach, a oczy moje ogl?da?y Króla, Pana Zast?pów!”.
?w. Piotr: „Odejd? ode mnie, Panie, bo jestem cz?owiek grzeszny”.
?w. Pawe? - niegdy? Szawe? prze?ladowa? Chrystusa...
A jednak Pan ICH powo?a?, "nie zwraca?" uwagi na ich grzeszno??...
W Ewangeli mo?emy zauwa?y? jeszcze jedno bardzo wa?ne zdanie: „Mistrzu, przez ca?? noc pracowali?my i nice?my nie u?owili. Lecz na Two­je s?owo zarzuc? sie?”.
Piotr zawierzy? Jeusowi... Zawierzenie - jak?e potrzebne, aby wype?ni? swoje powo?anie...
Podsumowuj?c... Pi?kne przyk?ady zawierzenia w przyj?ciu powo?ania Izajasz, ?w. Piotr, ?w. Pawe?...
Zawierz i "WYP?Y? NA G??BI?... jest przy tobie CHRYSTUS..."

Violetta - 2007-02-05, 19:14

Mnie te? bardzo podoba?y si? wczorajsze S?owa, a zw?asza I czytanie:
(Iz 6, 6-8) "Wówczas przylecia? do mnie jeden z serafinów, trzymaj?c w r?ce w?giel, który kleszczami wzi?? z o?tarza. Dotkn?? nim ust moich i rzek?: Oto dotkn??o to twoich warg: twoja wina jest zmazana, zg?adzony twój grzech. I us?ysza?em g?os Pana mówi?cego: Kogo mam pos?a?? Kto by Nam poszed?? Odpowiedzia?em: Oto ja, po?lij mnie!"
Cz?owiek odkrywa i realizuje swoje powo?anie, je?li ?wiadomy w?asnych s?abo?ci zwierzy mi?osierdziu Pana, a potem odda si? do Jego dyspozycji. S?owa "Oto ja, po?lij mnie!" wyra?aj? gotowo?? podj?cia tego zadania, które nam Pan Bóg przygotowa?. Nie znamy tego zadania, ale wypowiadaj?c te s?owa wierzymy, ?e Bóg daj?c zadanie, da te? si?y do realizacji.

pakmen - 2007-02-05, 22:14

Gdy s?ysza?am pierwsze czytanie, od razu moje my?li pobieg?y w kierunku piosenki, któr? bardzo lubi?. Piosenki, która jest jednocze?nie pi?kn? modlitw? i wo?aniem o wskazanie drogi, na której mamy by? aposto?ami Dobrej Nowiny w ?wiecie.


Daj mi Twego Ducha, abym móg? sta? si? chlebem,
abym sta? si? winem, abym gasi? Twe pragnienie.

Oto ja po?lij mnie,
Dotknij ogniem moich warg.
Powiedz Panie czego chcesz,
A moj? rozkosz? b?dzie by? pos?usznym.

Nie chc? Ci ju? mówi? o moich potrzebach.
Panie, Ty wiesz wszystko, objaw mi Twe pragnienie.

Violetta - 2007-02-06, 17:53

Aniu! To rzeczywi?cie pi?kne s?owa piosenki i modlitwy, ale w ?yciu nie tak ?atwo powiedzie? Bogu, ?e chce si? by? Jemu pos?usznym, wiem to na swoim przyk?adzie. Na szcz??cie dla mnie Bóg jest cierpliwy i mi?osierny...
pakmen - 2007-02-07, 00:12

To oczywiste, ?e pój?cie za Jezusem jest trudne. Bóg wiele daje ale te? wiele wymaga. Cz?owiek w swej naturze chcia?by dostawa? ale bez wysi?ku w zamian. Przez to trudno jest czasem wy?ama? si? z t?umu, po?wi?ci? swój czas, by kroczy? Chrystusowa drog?. Czasami cz?owiekowi chcia?oby si? zrzuci? jego krzy?, by i?? dalej bez tego "balastu" albo przynajmniej zamieni? go na jaki? mniejszy. Skojarzy?a mi si? pewna opowie??, któr? s?ysza?am podczas rekolekcji u mnie w parafii. Grupa ludzi sz?a drog? do nieba maj?c na plecach wielkie, ci??kie krzy?e. Pewien cz?owiek chcia? sobie zmniejszy? balast i skróci? podstaw? krzy?a. Sz?o mu si? du?o ?atwiej i przyjemniej. W my?lach ?mia? si? z pozosta?ych, którzy ca?y czas d?wigaj? taki ci??ar. No i po pewnym czasie zauwa?yli bram? raju, ale... przed ni? by?a ogromna przepa??, a w dole piek?o. Ludzie k?adli wiec swoje krzy?e nad przepa?ci? i przechodzili po nich niczym po k?adce. Wszyscy trafili do nieba poza tym jednym cz?owiekiem, który wcze?niej wydawa? si? by? sprytny. On jeden musia? zosta? przed przepa?ci?, patrz?c na niebo, które by?o tak blisko, a jednak tak daleko...
jolalinek - 2007-04-18, 17:24
Temat postu: Powo?anie...
Oj co? temat zanik?, a jest taki aktualny!
Jak wielu ludzi nie potrafi sobie poradzi? z wyborem powo?ania...
Jak wielu si? go boi i nie chce za nim pod??a?, a przeciez Jezus nam da? powo?anie po to, by go wype?ni?.
Ostatnio us?ysza?am co? pi?knego, odkrycie pewnej znanej mi nastolatki.
A mianowicie chodzi?o o to, ?e nie wype?nienie powo?ania jest grzechem, przecie? Jezus do tego wzywa, a ka?de niepos?usze?stwo Jezusowi jest zawsze grzechem.
Dlaczego wi?c niektórzy boj? si? wybra? powo?anie, mo?e nie zdaja sobie sprawy, ?e w ten sposób grzesz?...???
A inni nie potrafia odkry? swojego powo?ania, bo przecie? jest trudno, sama mam z tym problem, ale powierzam si? Jezusowi i ca?ym sercem mówi? ,,B?d? wola Twoja" wierz?c, ?e Bóg mi pomo?e.
Chwalmy Pana!

Justol - 2007-06-25, 18:41
Temat postu: Jedno czy wi?cej powo?a? w ?yciu cz?owieka?
Jaki? czas temu ten temat by? poruszany na Forum. Wiemy, ?e wszyscy ludzie maj? jedno ogólne powo?anie - powo?anie do ?wi?to?ci. W ?yciu ka?dego z nas pojawiaj? si? tak?e zadania, które ka?dy z nas musi wype?ni? np. powo?anie do bycia ?on?, m??em, kap?anem czy te? osob? konsekrowan?. Ale to nie znaczy, ?e cz?owiek ma wiele powo?a?. Wydaje mi si?, ?e powo?ania do ?wi?to?ci nie mo?na oddzieli? od powo?ania tego ?yciowego. Bycie tym, kim chce nas Bóg prowadzi cz?owieka do pe?ni szcz??cia. Czy ?wi?to?? nie jest pe?ni? szcz??cia? Oczywi?cie, ?e tak :!: My?l?, ?e te "wszystkie" powo?ania si? uzupe?niaj? i tworz? jedno ca?o??.

Wi?kszo?? z nas wie, ?e cebula ma warstwy :) My?l?, ?e powo?anie jest jak cebula... :D -tak?e ma warstwy. Ta najgrubsza warstwa powo?ania - to powo?anie do ?wi?to?ci. Ka?da nast?pna to zadania, powo?ania w ?yciu cz?owieka np. bycie uczniem, studentem, pracownikiem. Ostatnia warstwa naszej cebuli to powo?anie "osobiste" cz?owieka czyli powo?anie do bycia ?on?, m??em, kap?anem, konsekrowan?. Ka?da warstwa si? uzupe?nia. Ka?de powo?anie cz?owieka tworzy spójn? ca?o?? - tak? cebul? ;) Najgrubsza warstwa wszystko trzeba, ?eby si? nie rozpad?o. Ka?dy z nas posiada tak? cebul?, o któr? musimy si? troszczy?... Trzeba tylko ci?gle dr??y? g??biej, dalej aby osi?gn?? pe?ni? szcz??cia...

o. Romuald - 2008-01-14, 21:41
Temat postu: Podziwiam Wasze przemy?lenia na temat powo?ania
Serdecznie Was pozdrawiam. Podziwiam Wasze przemy?lenia na temat powo?ania. Chcia?bym nie?mia?o w?aczy? si? w t? warto?ciow? wymian? my?li.

o. Romuald

Violetta - 2008-01-15, 18:59

To zapraszamy serdecznie, Ojcze, do udzia?u w naszych dyskusjach. Ma Ojciec do?wiadczenie powo?ania w?asnego i towarzyszenia innym, wi?c Ojca refleksje mog? nam pos?u?y? do dalszych przemy?le?.
Pozdrawiam z Bydgoszczy!!!

o. Romuald - 2008-01-20, 17:29
Temat postu: Pozdrawiam Panie Szensztackie na naszym forum
Dzi?kuj? za s?owa otuchy i przyj?cia. Ciesz? si? ?e jeste?my na tej stronie. Moj? uwag? skupi?o przys?owie: dobrym ojcem...U?o?y?em kiedy? kanon do tych s?ów:

Dobrym Ojcem nasz Bóg jest
Zrobi? wszystko, czego chce
Co On czyni dobre jest
Przyjm? Wszystko, co mi ?le.

Jest to cz?sto powtarzane przez o.Kentenicha przys?owie. Ma ono jednak szczególne odniesienie do wydarze? z 20 stycznia 1942r - jego zgody wewn?trznej na obóz koncentracyjny Dachau. Jego niewola za nasz? pe?n? wolno?? dzieci Bo?ych. Niewola zewn?trzna za wewnetrzn? wolno??. ?ycz? w zwi?zku z dzisiejsz? kolejn? rocznic? tamtych wydarze? wszystkim Paniom i cz?onkom naszego Ruchu prawdziwej wolno?ci Dzieci Bo?ych.

Wiecej w nazywaj? go ojcem, s 98. Polecam ca?y rozdzia?.
z darem modlitwy

o. Romuald

Ps. nuty mam w Józefowie - gdyby kto? chcia? si? nauczy?.

Violetta - 2008-01-20, 21:45

Ojcze! Jak przyjedziemy na spotkanie to upomn? si? o nuty do tego kanonu.
Ja te? bardzo lubi? te s?owa, a przypominam je sobie w ró?nych okoliczno?ciach ?ycia, zarówno w tych dobrych i mi?ych, by podzi?kowa? Bogu, jak równie? w tych trudnych, by pami?ta? o Bo?ej dobroci.
Na drodze powo?ania ka?dego z nas s? te? trudne chwile, ale prowadz? one ku wi?kszej dojrza?o?ci, w?a?nie dlatego, ?e Bóg wie, co jest dla nas dobre i w odpowiednim czasie prowadzi nas w konkrenty sposób.
Dlatego nie trzeba si? zniech?ca?, ale i?? do przodu...

Pozdrawiam z Bydgoszczy!


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group